Jak mniej zarażać się dziecięcymi emocjami?

Jak mniej zarażać się dziecięcymi emocjami?

„Codzienność z małymi dziećmi obfituje w sytuacje, w których bardzo trudno zachować spokój. Przestymulowanie, zmęczenie, pośpiech i nadmiar obowiązków powodują, że nasze zasoby uszczuplają się i łatwo o rozregulowanie. Jedynym z mechanizmów, które są wyzwalaczem silnych emocji w codziennych sytuacjach, jest koregulacja. To zdolność naszych układów nerwowych do rezonowania ze sobą. To właśnie dzięki koregulacji, pozostając w równowadze, jesteśmy w stanie wesprzeć dziecko, które czegoś się boi, smuci się lub doświadcza frustracji. Równocześnie ten sam proces powoduje, że my także jesteśmy skłonni do zarażania się dziecięcymi emocjami. Mając obok siebie zrozpaczonego, zezłoszczonego lub sfrustrowanego kilkulatka, możemy dość szybko zaobserwować, że również nasz układ nerwowy reaguje pobudzeniem. Zarażanie się emocjami dziecka to naturalny i zachodzący nieświadomie proces. Zdając sobie z niego sprawę, możemy podjąć działania, które pozwolą nam rozpoznać, czyje to pobudzenie i emocje, a w konsekwencji dłużej pozostać w równowadze.

Od czego zależy to, jak zareagujemy na sytuację kryzysową lub trudne zachowania dziecka? Składa się na to kilka czynników:

– nasz dobrostan w danej chwili,

– to, co sobie pomyślimy, czyli narracja o danej sytuacji,

– to, jak się sobą zaopiekujemy, czyli nasza umiejętność regulacji i radzenia sobie ze stresem.

Dobrostan

W sytuacjach, które stanowią dla nas wyzwanie, istotne znaczenie ma pułap, z którego startujemy. Im gorszą formę psychiczną i fizyczną prezentujemy, tym łatwiej wpadamy w złość i tym silniejsza będzie nasza reakcja. Dlatego w radzeniu sobie ze stresem w rodzicielstwie nie chodzi tylko o to, co robimy w trudnej sytuacji, ale także o to, jak troszczymy się o siebie na bieżąco, wplatając drobne czynności służące ładowaniu baterii w naszą codzienność. Baterie warto ładować, zanim będą na skraju wyładowania. Tak, jak komputer na ostatnich kilku procentach baterii już się zawiesza, wolniej działa i nie wszystko przetwarza, tak i my kiepsko zaczynamy przetwarzać i możemy nawet nie dostrzec naszej słabej formy, przez co trudno nam wtedy znaleźć sposób na zadbanie o siebie. Warto więc planować dbanie o siebie, gdy mamy się dobrze. Szczególnie jeśli chodzi o zaspokojenie naszych podstawowych fizycznych potrzeb: snu, jedzenia, odpoczynku, ruchu, bliskości i bezpieczeństwa. 

Narracja na temat tego, co się dzieje

To, jak bardzo się zezłościsz, w pewnej mierze zależy od tego, co pomyślisz. Narracja budowana na temat wydarzeń, w których bierzemy udział, zależy od nas. Można zmieniać perspektywę na taką, która bardziej nam służy. Nie jest to łatwe, bo niektóre przekonania są mocno zakorzenione zarówno w naszych wcześniejszych doświadczeniach, jak i w społecznej dyskusji. Żeby zmieniać sposób myślenia, potrzebujemy poświęcać czas na refleksję na temat trudnych sytuacji na zimno, kiedy jesteśmy w komforcie i nie potrzebujemy reagować natychmiast.

Wspierające przekonania:

– zakładanie dobrych intencji dziecka, czyli uznanie, że dziecko robi najlepiej, jak potrafi, by sobie poradzić. Nie manipuluje, nie wymusza, nie dramatyzuje. Radzi sobie, korzystając z dostępnego dla siebie w danej chwili wachlarza strategii.

– założenie, że niezależnie od tego, co dziecko mówi i robi, jego reakcje są komunikatami o nim, a nie o nas. Nawet kiedy dziecko kieruje do nas słowa pełne złości, oceniające lub oskarżające, tak naprawdę woła o sobie. Komunikuje wtedy, tak jak potrafi, swoje emocje i potrzeby, swoje rozczarowanie, bezradność, zagubienie, zranienie.

– założenie, że i my robimy najlepiej, jak jesteśmy w stanie, a kiedy nam się nie udaje, potrzebujemy raczej łagodności i wsparcia, nie samobiczowania się i surowej oceny. By lepiej radzić sobie ze stresem, warto starać się rozwijać strategie samoregulacji, a nie samokontroli. Dążąc do samokontroli, koncentrujemy się na tym, by powstrzymać się od jakiegoś zachowania usztywniamy się, napinamy, jesteśmy dla siebie srodzy. Korzystając z samoregulacji, decydujemy się raczej zatroszczyć o siebie i sprawdzić, jak możemy wyjść naprzeciw swoim potrzebom w sposób zgodny z naszymi wartościami, zamiast blokować niechciane reakcje.

Rób mniej

Silne emocje mobilizują nas zwykle do tego, by szybko i z dużą energią działać. To często nie pozwala nam realizować celów w relacji z małym dzieckiem, do osiągania których potrzeba delikatności, cierpliwości i elastyczności. Kiedy emocje rodzica sięgają zenitu, warto zając się tym, co naprawdę niezbędne. Takim obszarem, w którym nie możemy pozwolić sobie na zwłokę, jest zapewnienie dziecku bezpieczeństwa. Inne interwencje mogą poczekać. Kiedy emocje biorą górę, warto zrobić pauzę, nie wychowywać dziecka, nie pouczać go, nie wyjaśniać zbyt wiele. Zatroszczyć o bezpieczeństwo, a następnie zaopiekować się sobą. Dobrze obrazuje to odroczenie swojego celu metafora odwieszenia celu na haczyk. Nie rezygnujemy z niego, nie zarzucamy go, nie tracimy go z oczu, ale wieszamy w widocznym miejscu, by wrócić do niego, gdy emocje opadną.”

O tym, co można zrobić z tym po fakcie, kiedy emocje już opadną oraz kuferek pełen pomysłów pomocnych w radzeniu sobie z codziennymi wyzwaniami, których niezawodnie dostarcza dorosłym życie z kilkulatkiem można znaleźć w książce Katarzyny Kalinowskiej i Małgorzaty Stańczyk „Życie z przedszkolakiem. Rozwój, emocje i relacje dzieci w wieku 3-6 lat.”

 

Bibliografia:

  1. Kalinowska, K., Stańczyk, M. (2025). Życie z przedszkolakiem. Rozwój, emocje i relacje dzieci w wieku 3-6 lat. Mamania

 

Opracowała:

Aleksandra Kasprzyk

 

Przejdź do treści